niedziela, 21 lutego 2016

6. Trudne decyzje

 Ohayo!
 Obiecałam, więc jestem. ^^ Nie jestem do końca pewna, czy podoba mi się ten rozdział. Jest taki... nawet nie mam słów za bardzo. xD
 Dobra, później sobie pogadam, a teraz zapraszam do czytania. :)
 Dedykacja dla Will, żebyś zebrała się i zaczęła komentować (cytując Twój komentarz). ^^

~*~

    Od wiadomości o wznowieniu Turnieju Szamanów minęło zaledwie kilka dni. Każdy, kto chciał zawalczyć ponownie o koronę, miał dwa tygodnie, aby przybyć do Patch Village. Jednak wioska już powoli była zaludniana na nowo. Szamani z całego świata zjawiali się, ponownie zajmując domki. Co prawda, było ich jeszcze niewielu, bo nie każdy mógł ot tak wszystko rzucić i wyruszyć do Patch Village.
    Pomimo jeszcze niewielkiej liczby potencjalnych kandydatów na króla bądź królową szamanów, wioskę obiegła wiadomość o obecności Hao. Nie dotarła ona tylko do Yoh i jego przyjaciół. Dlaczego? Każdy się bał przekazać im tę informację. W końcu to oni walczyli z długowłosym na śmierć i życie. A skoro Hao oszukał śmierć, to należało się go obawiać jeszcze bardziej. To znaczy, ognisty szaman od zawsze siał postrach, ale teraz każdy myślał, że jest niezniszczalny. W dodatku Rada nie zareagowała na przybycie Hao. Nie wiedzieć dlaczego, Król Duchów zakazał im jakiejkolwiek interwencji. Nie mogli go zatrzymać przed wejściem do wioski. Musieli czekać na rozwój wydarzeń. Było to dość trudne, lecz obowiązki należało wykonać.

    Tymczasem Yoh robił już trzecie okrążenie wokół wioski. Zostały mu jeszcze dwa i będzie mógł ściągnąć ciążące na nadgarstkach i kostkach obciążniki.
    Krótkowłosy Asakura przybył z przyjaciółmi zaledwie wczoraj do wioski. Anna nie dała mu długo odpoczywać po podróży i zaplanowała dla niego zestaw ćwiczeń na cały tydzień. Yoh nie przejmował się tym za bardzo. Kyouyama dbała o jego formę. Doceniał jej starania i w ostatnim czasie wykonywał treningi bez najmniejszego marudzenia. Wiedział ile wycierpiała w ciągu ubiegłego miesiąca, gdy on obwiniał się o walkę z bratem. Nie chciał już nigdy więcej sprawić jej przykrości.
    Przy okazji treningi odrywały go od ciągłego myślenia o Hao. Bowiem nie miał o nim dalej żadnych wieści. Widział, że szamani w wiosce o czymś szepczą za jego plecami. Nie przejmował się tym, ale zaczynało go to zastanawiać. O czymś nie chcieli mu powiedzieć i miał dziwne wrażenie, że mogło to dotyczyć długowłosego Asakury.
    Westchnął cicho. Ostatnie okrążenie przed nim. Przyspieszył, aby znaleźć się jak najszybciej w domku. Musiał porozmawiać z Anną. Chciał też poprosić Lyserga o odnalezienie Hao. Wiedział, że nie powinien. Obiecał sobie, że po raz ostatni poprosi o to Diethela.

***

    Strażnik przechadzał się po Patch Village. Znalazł zaciszne miejsce nad jeziorem. Bardzo długo myślał nad tym, co powinien zrobić. Nie wolno mu się mieszać. Znał odgórne zasady. Mógł pomóc w poszukiwaniach Hao, bo było to w intencjach Rady. Jednak teraz, gdy ognisty szaman sam się znalazł, nie mógł jawnie nic zrobić. W dodatku Yoh przybył do wioski wczoraj, więc go unikał.
    Silva przystanął na chwilę. Westchnął z rezygnacją. Tak wiele chciał, a tak niewiele mógł zrobić.
    - Znowu to samo - mruknął duch kojota. - Zadręczasz się tym szamanem.
    - Idź do niego - zasugerował spokojnie duch żółwia.
    - Ja uważam, że to zły pomysł - zareagował wąż.
    Stażnik zignorował swoje duchy. Nie po raz pierwszy się sprzeczały o to samo. Denerwowało go to. Miał za dużo problemów na głowie. Chociaż... Już zadecydował, co powinien zrobić.

***

    Yoh robił pompki przed domem. Gdy wrócił, spotkał tylko Annę, Tamao i Mantę. Kyouyama siedziała w cieniu razem z różowowłosą. Przed chwilą Oyamada przyniósł blondynce sok z kostkami lodu, po czym wrócił do szukania jakiegoś ważnego pliku na laptopie. Dowiedział się, że Ren poszedł ćwiczyć. Ryu i Lyserg wybrali się na zakupy. Natomiast reszta zbierała informacje w wiosce.
    - Zamierzasz się tam tak czaić cały dzień? - zapytała zirytowana Anna.
    Gdy blondynka nie uzyskała odpowiedzi, rzuciła w owego osobnika klapkiem. Jegomość, który chował się za krzewem, wydał z siebie cichy jęk. Wyszedł ze swojej kryjówki. W jednej dłoni trzymał but Itako, a drugą rozmasowywał obolałe czoło. Musiał przyznać, że dziewczyna miała dużo siły. I dobrą celność.
    - Silva? - zdziwił się Yoh, wstając. Był zaskoczony tym, że strażnik się ukrywał.
    - Dlaczego tam siedziałeś? - zapytał Manta, zamykając laptopa i wskazując na krzew.
    - Jestem tu incognito - wyjaśnił Silva. Rozejrzał się nerwowo. Bał się, że ktoś go nakryje w towarzystwie Asakury. - Nie powinno mnie tu być, ale muszę załatwić niedokończoną sprawę.
    - Hao? - W głosie Yoh słychać było nadzieję.
    - Czyli nic nie słyszałeś?
    Yoh pokiwał powoli głową. Prawdopodobnie o tym wszyscy mówili w wiosce za jego plecami.
    - Przybył dwa dni temu ze swoimi ludźmi - powiedział członek Rady.
    Właściciel mandarynkowych słuchawek odetchnął z ulgą. Tak bardzo martwił się o Hao. A brak wieści niczego mu nie ułatwiał.
    - Cześć, Silva - przywitał się Horo, który właśnie wrócił w towarzystwie Choco, Piriki i Jun. Za nimi szedł spokojnie Ren, trzymając guan-dao w dłoni. - Nie uwierzysz! - kontynuował Usui, patrząc na Yoh.
    - Hao się znalazł - dokończyła za brata Pirika.
    - Wiem. Powinienem iść do niego i...
    - Przystopuj, Asakura - zareagował Tao. - Chyba trochę za wcześnie na takie decyzje, nie sądzisz?
    Brunet nie odpowiedział.
    - Przecież to tak, jakbyś chciał wejść do gniazda pełnego żmij - odezwał się strażnik. - To zbyt niebezpieczne, Yoh.
    - Witaj, co cię sprowadza? - Ryu wrócił właśnie z Lysergiem z zakupów. Obaj trzymali po dwie siatki. Anna zadecydowała, że nie ma to jak domowy obiad, przygotowany przez Ryu. Umemya nie protestował. Lubił gotować.
    - Eee... - Silva zdał sobie sprawę, że zabawił tu zbyt długo. W dodatku już za dużo osób go widziało. - Niedźwiedź! - wskazał w stronę drzew.
    Wszyscy spojrzeli w pokazanym przez strażnika kierunku. Wówczas członek Rady skorzystał z okazji i odleciał przy pomocy ducha orła.
    - Znowu nas wykiwał - burknął niezadowolony Horo.

    Yoh chodził po pomieszczeniu w tą i z powrotem. Nie mógł ustać, a co dopiero usiedzieć w jednym miejscu. Za bardzo go korciło, aby pójść do Hao. Jednak rozumiał niepokój przyjaciół, więc w ten sposób próbował rozładować nadmiar rozpierającej go energii. Sam też wiedział, że odwiedzenie brata w obozie pełnym popleczników piromana, to nie najlepszy pomysł. Najpierw musiał spotkać długowłosego na bardziej neutralnym gruncie.
    - Usiądź, bo wydepczesz dziurę w podłodze - powiedziała Anna.
    - Nie mogę siedzieć spokojnie, gdy wiem, że on jest w Patch - odparł Yoh.
    Po chwili rozumiał sens wypowiedzianych przez siebie słów. Było już za późno na zmianę wypowiedzi.
    - W takim razie - zaczęła blondynka z tajemniczym błyskiem w oku - pięć okrążeń wokół wioski. Reszta ci potowarzyszy, skarbie. Zostaje tylko Ryu i Manta, aby przygotować kolację.
    Ren prychnął cicho pod nosem. Nikt nie będzie mu rozkazywał kiedy, jak i z kim ma trenować. Usiadł spokojnie na kanapie, patrząc wyzywająco na Kyouyamę. Itako zignorowała złotookiego szamana i wygoniła resztę na przebieżkę wokół Patch Village.

***

    Hao przechadzał się między namiotami w obozie. Zaglądał do prowizorycznych domów, aby sprawdzić czy każdy posprzątał. Nie lubił tego zajęcia, ale musiał trzymać dyscyplinę i porządek. Jego uczniowie wykonywali obowiązki bez marudzenia. Nie chcieli dawać swojemu mistrzowi powodów do złości.
    Za Asakurą podążała Opacho. Murzynka zadawała jakieś pytania, uśmiechając się przy tym szeroko. Hao odpowiadał cierpliwie na każde zagadnienie, które interesowało sześciolatkę. Obiecał sobie, że już nigdy na nią nie nakrzyczy. Żałował wypowiedzianych w Sanktuarium słów. Chciał tylko chronić Opacho. Widział jednak, że dziewczynka już dawno o tym zapomniała i dalej był jej ukochanym Mistrzem Hao.
    Hao skończył inspekcję i razem z Opacho usiadł przy wygaszonym palenisku. Rozejrzał się po obozie. Szukał kogoś w tłumie swoich uczniów. Jednak nie mógł dostrzec nigdzie Nichroma. Były członek Rady dalej mu towarzyszył. Plemię strażników zrezygnowało z aresztowania Nichroma. Chłopak był zdrajcą, ale nie przejmował się tym i spokojnie spacerował po wiosce w towarzystwie uczniów Hao lub innego dezertera - Zinca.
    - Mogłabyś sprawdzić, gdzie podziewa się Nichrom? - zapytał długowłosy.
    Opacho pokiwała ochoczo główką. Utworzyła kontrolę ducha, podążając w tylko sobie znanym kierunku. Nie minęło wiele czasu, gdy wróciła w towarzystwie byłego strażnika. Wróciła na swoje miejsce obok Hao, uśmiechając się.
    - Byłeś w centrum Patch?
    - Tak - przytaknął Nichrom. Nie tytułował Asakury mistrzem za każdym razem. Ognistemu szamanowi nie przeszkadzało to.
    - Jakieś wieści, które są godne mojej uwagi?
    - Yoh jest od wczoraj w Patch.
    - O, nie spodziewałem się go tak szybko - powiedział Hao. Zamyślił się na chwilę, po czym zapytał: - A nasza droga Iron Maiden Jeanne?
    - Nie widziałem X-Laws. Słyszałem tylko jak grupa szamanów rozmawiała, że są w najbliższym mieście.
    - No dobrze. - Hao wstał, otrzepując spodnie. - Jak tylko pojawią się w wiosce, to poinformuj mnie. Ich też należy właściwie przywitać.
    Hao skierował się w stronę namiotu Hanagumi. Opacho podążyła za nim. Dziewczyny siedziały przed wejściem. Kanna jak zwykle paliła papierosa. Wszystkie trzy przerwały rozmowę, gdy zauważyły Asakurę.
    - Coś się stało, Mistrzu? - zapytała Mattie.
    - Chciałbym, żebyście coś dla mnie zrobiły - uśmiechnął się tajemniczo.

***

    Zapadł już zmrok. Księżyc był prawie w pełni, więc oświetlał wszystko wokół. Yoh skorzystał z okazji, że wszyscy już śpią i wyszedł na dach domku. Chciał iść do brata, ale dał słowo Annie, że nie zrobi nic głupiego. A wejście do obozu piromana byłoby właśnie taką rzeczą. Większość albo nawet wszyscy uczniowie Hao go nienawidzili. Nie mógł aż tak ryzykować, chociaż chciał jak najszybciej porozmawiać z bliźniakiem.
    - Nawet nie wiesz, ile bym dał, żeby cię zobaczyć - szepnął do siebie. Wiedział, że Hao go nie usłyszy. Obóz brata znajdował się zbyt daleko.

    Tymczasem Hao szedł bocznymi uliczkami w Patch Village. Peleryna falowała z każdym jego krokiem. Musiał się przejść i pomyśleć. Wybrał mało uczęszczane przez szamanów dróżki, aby nie słyszeć myśli innych. Jeszcze tego brakowało, żeby miał mętlik w głowie od cudzych przemyśleń. Jakby nie miał wystarczająco dużo własnych problemów.
    Zostawił pogrążonych we śnie uczniów w obozie. Wiedział, że nikt nie poszedłby za nim. Poplecznicy szanowali jego decyzje. Nie mogli przeszkadzać Asakurze, zwłaszcza gdy potrzebował ciszy, aby pomyśleć.
    Spokój długowłosego szamana przerwały czyjeś myśli. Uważał, że wszyscy już śpią w Patch Village. Widocznie pomylił się. Nie tylko Władca Ognia nie mógł zasnąć tej nocy. Im bardziej się zbliżał do jednego z domków, tym wyraźniej rozróżniał natłok słów.
    Przystanął, rozglądając się. Zauważył na dachu czyjąś sylwetkę. Przyjrzał się uważnie. Wiedział już komu udało się przedrzeć przez jego wewnętrzną barierę. Nie przypuszczał, że znalazł się przed domkiem swojego brata bliźniaka. I już miał się teleportować do obozu, gdy usłyszał trzy słowa:
    - Wybacz mi, Hao.
    Yoh nie zauważył go. Ognisty szaman stał w miejscu. Nie poruszył się nawet o milimetr. Chciał się teleportować i zostawić brata, ale nie potrafił. A przecież wtedy w Tokio też słyszał myśli właściciela mandarynkowych słuchawek. Czyżby coś się zmieniło?
    Hao pokręcił głową. Nie wierzył w to, co chciał właśnie zrobić. Teleportował się, ale nie do swoich popleczników. Znalazł się na tym samym dachu, co Yoh. Stał za bliźniakiem w ciszy. Nie wiedział, czy powinien się odezwać. A nawet jeśli, to co by mu powiedział? Czekał, aż Yoh sam wyczuje jego obecność. Czekał na rozwój wydarzeń.
    Krótkowłosy Asakura poczuł, że ktoś go obserwuje. Wstał, odwracając się. Zrobił to bardzo powoli, aby mieć czas na otarcie łez. Myślał, że zobaczy kogoś ze swoich przyjaciół. Nie spodziewał się jednak osoby, która stała za nim. Hao patrzył na niego swoimi czarnymi oczami. Nie przypuszczał, że brat pojawi się jak na zawołanie.
    Stali naprzeciwko siebie w całkowitej ciszy. Żaden nie wiedział, w jaki sposób zacząć tę trudną rozmowę. Yoh nie wiedział od czego zacząć, a Hao nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć właścicielowi mandarynkowych słuchawek. Nie planował dziś odwiedzić krótkowłosego Asakury. W ogóle nie planował w najbliższym czasie rozmawiać z nim o tym, co się stało. Zadziałał impuls i teraz stał twarzą w twarz z bratem. Już nie mógł się wycofać.

~*~

 Tak, jestem okrutna. ._. Przerywam w takim momencie... W końcu mnie zlinczujecie i tyle będzie. xD Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Tak naprawdę to wolałam sobie scenę z bliźniakami zostawić do następnego rozdziału, więc tyle z tłumaczenia.
 Jednak już wiem, kto będzie przeżywał euforię, po przeczytaniu zakończenia. No i oczywiście ta sama osoba zacznie mnie poganiać w pisaniu, żeby przeczytać o bliźniakach. XD
 Oczywiście rozdział tradycyjnie za tydzień. Nie dam Wam długo czekać na kontynuację. ^^
 Hm... zastanawiam się, czy coś jeszcze chciałam powiedzieć. No trudno, nie pamiętam teraz.
 Ponawiam prośbę - jak ktoś czyta, niech komentuje. Nie to, że zależy mi na statystykach. Po prostu miło jest przeczytać czyjąś opinię. Motywujący jest też fakt, że ktoś czyta moje wypociny i czeka na kolejny rozdział.
 Chyba tyle na dzisiaj. :) Mam nadzieję, że się mimo wszystko podobało. ^^
 Do następnego! :3

4 komentarze:

  1. Okej... Sądząc po wiadomości na gg powinnam się chyba zaniepokoić. xD Powinnam też odespać dzisiaj wczorajszy bal absolutoryjny, ale co tam. xD Rozdziału u Ciebie miałabym nie przeczytać? :D

    Taaak, ploty rozchodzą się w Patch szybciej niż Silvie kończą się pieniądze. Ale kiedy przychodzi co do czego i mowa o informacji, którą WYPADAŁOBY przekazać dalej konkretnej grupie osób, to jakoś wszyscy milczą jak zaklęci. Ech, pozostaje więc liczyć na Silvę i jego oczywistą bezstronność. xD Albo na przypadkowe natrafienie na Hao na którejś z uliczek Patch.^^'
    W sumie dobrze, że Yoh tak entuzjastycznie (powiedzmy... xD) zaczął podchodzić do treningów. Przyda mu się to, musi przecież stać się silniejszy, żeby w razie czego ratować braciszka, łącznie z ratowaniem go przed nim samym i jego głupimi pomysłami. I mógłby się w końcu dowiedzieć, że Hao bezpiecznie dotarł do Patch, na pewno kamień spadnie mu z serca. Kurczak no... Jak Hao może nie chcieć takiego kochanego i troskliwego braciszka...?:3
    Oj Silva, nad czym tu się zastanawiać? I tak wszyscy wiedzą, jak to się skończy. xD Poza tym poinformowanie jednego szamana o przybyciu innego szamana to chyba nie jakaś straszna zbrodnia przeciwko zasadzie o bezstronności, co? Choć z drugiej strony weź tu ogarnij zasady Turnieju, skoro wymyślał je lewitujący jogurtopoobny coś...
    Hahaha Silva to normalnie urodzony komandos. xD Jeszcze się nie nauczył, że ukrywanie się przed Anną źle mu wychodzi i jeszcze gorzej się kończy? :P Za to sztuczka z niedźwiedziem zawsze zdaje egzamin. xDDDD Serio, to jedna z najlepszych kwestii polskiego dubbingu. xD
    Ale jak to Yoh nie może pojść do braciszka? :< No wiem, wiem, to niebezpieczne i takie tam... Ale nawet jakby poszedł z przyjaciółmi? Albo chociaż posłał jakąś wiadomość do brata i zaprosił go na spotkanie? Ech, no nic, pozostaje liczyć na cudowne zrządzenie losu, które mam nadzieję już wkrótce postawi bliźniaków sobie na drodze. :3
    Opacho jest urocza. :3 I potrafi więcej niż niejeden szaman w Patch. ;D Hah, wyobraziłam sobie jak znajduje Nichroma w ubikacji, jak siedzi on sobie spokojnie na klopie, a tu nagle wpada mu takie owieczko-Opacho. xD
    Jejku no... :( Jesteś okropna, że tak męczysz biednego Yoh i ciągle uniemożliwiasz mu spotkanie z bratem... (choć mam wrażenie, że w tej kwestii nie powinnam się odzywać^^')
    TAK!!! Właśnie o takie zrządzenie losu mi chodziło! :D :D :D Bardzo dobrze, Hao, powinieneś częściej spacerować w tych okolicach. :3 No ba, jasne że nie mógł teleportować się gdzie indziej, niż koło braciszka. :3 Może mówić sobie co chce, ale jego serduszko dobrze wie, czego mu naprawdę potrzeba. Nyaaa... Kocham tę niezwykłą więź, która ciągnie bliźniaków do siebie. :3 Tak bardzo zasługują na to, żeby móc być dla siebie prawdziwymi braćmi...
    Więc teraz niech Hao weźmie się w garść i...
    ...NO WEŹ!! T-T Tak się nie robi. T-T Masz rację, jesteś okrutna, niedobra i w ogóle znęcasz się nad czytelnikami. ;-; Ehhhhhhh... No wiem, że muszę teraz czekać CAŁY tydzień...;-; W zamian liczę za bardzo asakurzasty rozdział. Taki NAPRAWDĘ asakurzasty. ;D
    Rozdział jak zwykle świetny, zwłaszcza końcówka.*-*
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuu~ dedykacja *o* Will się cieszy ^w^
    Boże, serio? xD CAŁE Patch wiedziało i nie znalazł się ani jeden odważny, który by powiadomił Yoh i jego przyjaciół? xD A jak nie potrzeba, to wszyscy się nagle zbyt wścibscy robią, nosz... XD
    No i oczywiście nie mogło zabraknąć tajnego agenta pod przykryciem Silvy. I jego besilności w starciu z władczynią wszechświata Anną Kyoyamą. Staaandaaard, ale jaki genialny standard xD
    Jeezz, ja też chce tak jak Silva >.> Może niekoniecznie niedźwiedź (w końcu to Polska), ale na przykład coś innego... choćby takie żelki! Mówię żelki, wszyscy odwracają się w drugą stronę, a ja mogłabym wtedy spokojnie dać dyla xD
    Lubię Nichroma :3 To jedna z moich ulubionych postaci (i to wcale nie jest tak, że ja lubię w Sk wszystkich, wcale xD). Ale ja zawsze pajałam miłością do chłopków z długimi włosami *patrz: Shun, Hao, Byron, Kirito, Edward itd.*, więc to chyba nikogo nie powinno dziwić ^^"
    NO EJ NO :<
    NIE KOŃCZY SIĘ W TAKICH MOMENTACH! .___.
    W RAMACH PROTESTU ZAWIESZAM KOMENTARZ, O! >.>

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, czy bardziej okrutni są szamani nie mówiący Yoh o pojawieniu się Hao w wiosce, czy Ty z takim zakończeniem :/
    Silva i ukrywanie się ^^ działania incognito tak bardzo, że pewnie już pół wioski wie, co robił w krzakach i że spędził tam trochę czasu :D A drugie pół wymyśla na ten temat własną teorię, której by z pewnością nie chciał poznać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ci szamani w wiosce, to takie plotkary troche, wstyd xd
    Silva znokautowany klapkiem, no kto by pomyślał :D
    Ach ta Anna i jej rozwiązywanie problemów Yoh XD Denerwujesz się bratem? Idź pobiegać! :D Ale jaki Ren buntownik ^^
    To zakończenie byłoby dla mnie okrutne, gdybym czytała normalnie, a nie z miesięcznym opóźnieniem :D

    OdpowiedzUsuń