niedziela, 17 lipca 2016

23. Słaby punkt

Ohayo,
w terminie, na całe szczęście. ^^ Zawiodłabym nie tylko Was, ale i samą siebie.
Miłego czytania. :)

~*~

    Annie zaczął się udzielać niepokój przyjaciół. Słyszała myśli niemal wszystkich w pokoju i nie mogła się pozbyć przeczucia, że stało się coś złego. Pobyt chłopców w Księdze Zniszczenia przedłużał się, a ona coraz bardziej martwiła się o Yoh, chociaż starała się tego nie okazywać. Jej ciało przyjęło pozę, która wyglądała na swobodną, a czarne oczy zdawały się być chłodne i opanowane, ale w głębi duszy żałowała, że pozwoliła Yoh iść za Hao. Z drugiej strony wiedziała, że Yoh i tak by poszedł. Nie zostawiłby brata w takiej sytuacji.
    Jun przyzwyczaiła się, że jej brat niemal zawsze podejmował ryzyko. Zawsze martwiła się o niego, ale za każdym razem coraz mniej. Ren udowodnił jej, że umie o siebie zadbać. Powinna przestać traktować go jak dziecko, ale nie umiała. Dla niej zawsze będzie młodszym braciszkiem, jednak Ren nie potrzebował już od dawna opieki.
    Ale Opacho już potrzebowała opieki, zwłaszcza bez Hao, dlatego Chinka postanowiła zająć się dziewczynką aż do powrotu piromana. Murzynka straciła ochotę na zabawę, ale chętnie siedziała obok Jun, która obejmowała ją ramieniem. Opacho nie pokazywała, że martwi się o Hao, chociaż zapewne nie bała się o bezpieczeństwo swojego mistrza. Wierzyła bezgranicznie w jego potęgę i wiedziała, że wyjdzie z tego cały i zdrowy.
    Silva od dłuższej chwili milczał. Powiedział wszystko, co wiedział i powinien już sobie pójść, ale nie mógł. Zaprzeczanie, że nie zależy mu na tych dzieciakach, nic by mu nie dało. Teraz sam Król Duchów mógł go zawiesić, ba, nawet wyrzucić, a on dalej siedziałby w tym pomieszczeniu, oczekując powrotu szamanów, w których wszyscy pokładali nadzieję na pokonanie Morrigan.
    Wszyscy skierowali wzrok na portal prowadzący do księgi. Yoh i reszta wracali ze swojej wyprawy. Wydawało się, że nikogo nie brakuje, a Morrigan nie położyła na nikim z nich swoich rąk.
    - Yoh. Wróciłeś. - Anna, nie patrząc na resztę, podeszła do narzeczonego i przytuliła go. Za bardzo martwiła się o niego, aby teraz przejmować się zdaniem innych, jednak jeśli ktokolwiek podważy jej autorytet oraz powie, że zmiękła, to zafunduje temu komuś karny trening.
    - Nie ma Mistrza Hao - oznajmiła przez łzy Opacho.
    Wszyscy rozejrzeli się. Murzynka miała rację. Nikt poza dziewczynką nie dostrzegł nieobecności Hao, a Yoh i reszta nie zdążyli jeszcze opowiedzieć, co stało się w Księdze Zniszczenia.
    - Hao został - powiedział Yoh, siląc się na spokojny i opanowany ton głosu, ale w głębi duszy czuł, że źle zrobił słuchając brata. - Zrobił to, żebyśmy mogli wrócić.

    Hao siedział pod rozłożystym dębem. Miał zamknięte oczy, aby nie widzieć Morrigan i jej wizji, które roztaczała przed nim. Medytował, wyciszając się na świat zewnętrzny. Powoli zagłębiał się w zakamarki podświadomości, łapiąc się jakichś miłych wspomnień. Zbyt wiele ich nie miał, większość z okresu po wznowieniu Turnieju, ale uważał, że wystarczą, aby stawić opór bogini i jej chorym wizjom.
    W myślach przemykały mu różne wspomnienia. Wieczory spędzone z Yoh na dachu, ich szczerze rozmowy, których świadkiem były tylko gwiazdy i księżyc. Wspólne treningi, cudem nieodkryte przez X-Laws, wygłupy na polanie, swoją drogą nie w stylu Hao, a przynajmniej dawnego Hao. Ten nowy, a raczej zmieniony, był bardziej ludzki i nie bał się stracić odrobiny czasu na przepychanki z bliźniakiem.
    Kończyły mu się wspomnienia z Yoh, gdy oczami wyobraźni zobaczył blond włosy i soczyście zielone oczy Marion. Twarz dziewczyny sprawiła, że poczuł przyjemne ciepło. Brakowało mu rozmów z Włoszką przy ognisku, tego jak rumieniła się i zasłaniała twarz włosami, tego jak mógł jej odgarnąć grzywkę, aby zobaczyć jej oczy. Lubił ją bardziej niż przypuszczał, a teraz gdy był tak daleko od niej, jeszcze bardziej za nią tęsknił.
    - A tfe. - Morrigan splunęła na ziemię. - Zakochałeś się, Asakura?
    - Wynocha, to moje życie prywatne. - Hao machnął ręką, jakby odganiał natrętnego owada. - Nie interesuj się.
    - Jaki drażliwy - prychnęła, siadając naprzeciwko szamana. - Długo będziesz mnie ignorował?
    - Stęskniłaś się? - zapytał ironicznie.
    - Po prostu nie doceniasz mojego talentu. No popatrz tylko - zachęciła go, aby otworzył oczy i przestał ignorować to, co wytworzyła za pomocą magii.
    - Zostaw mnie, Morrigan. Chcę w spokoju pomyśleć.
    Morrigan czuła narastającą irytację. Asakura coraz bardziej się jej opierał, chociaż według jej przypuszczeń powinien się złamać jakiś czas temu. To miało być łatwiejsze zadanie, a okazało się być niemal niemożliwym. Zacisnęła pięści, wbijając paznokcie w wewnętrzną część dłoni. Była pradawną boginią i każdy szaman już dawno skusiłby się na jej propozycję, ale przeliczyła się. Hao nie był jakimś tam zwykłym szamanem, a najpotężniejszym na świecie. Dlatego też chciała go mieć po swojej stronie. Zabicie piromana byłoby ogromną stratą.

    Dagda ponownie obserwował szamanów, tym razem dokładniej skupiał się na każdym z osobna. Hao nie było wśród nich, co zaniepokoiło boga. Musiał zostać w Księdze Zniszczenia, a Morrigan niewątpliwie kusiła go na wszelkie możliwe sposoby. Miał nadzieję, że ognisty szaman okaże się silny psychicznie i nie ulegnie chorym wizjom kruczej bogini. Morrigan umiała być bardzo przekonywująca.
    Przyjrzał się Yoh chodzącemu po pomieszczeniu w tę i z powrotem. Wyglądał na zamyślonego i zaniepokojonego. Zżył się z Hao przez ostatni miesiąc i źle znosił przedłużającą się nieobecność bliźniaka. Dagda uważał, że to niezwykłe. Wcześniej prawie się nie znali, a teraz zrobiliby dla siebie wszystko. Z myśli Yoh wywnioskował, iż Hao właśnie poświęcił się dla nich. Jednak ognisty szaman nie był taki zły, jak bóg wcześniej myślał. I dobrze, płomyk nadziei na pokonanie Morrigan się tlił.
    Dagda wiedział, co zrobi z Morrigan, gdy bogini przegra. Obietnica przestanie go obowiązywać, więc będzie mógł zrobić wszystko, aby sprawiedliwości stało się za dość. Zbyt długo przymykał oko na jej małe wybryki. Przesadziła w trakcie wojen światowych, ale wtedy też nie ukarał jej wystarczająco. Naprawi swój błąd.

    Morrigan wstała z ziemi. Ze złością złapała Hao za pelerynę tuż pod szyją i podniosła go do góry, do pozycji stojącej. Asakura dalej miał zamknięte oczy i spokojny wyraz twarzy, jakby w ogóle nie przejął się wybuchem kruczej bogini.
    - Spójrz na mnie! - warknęła.
    - Złość piękności szkodzi - mruknął Hao.
    - Nie igraj ze mną, Asakura!
    Hao uśmiechnął się wrednie do Morrigan, ale dalej nie otworzył oczu. Jeszcze chwilę zamierzał się z nią podrażnić. Gdy była zła, nie panowała nad sobą, a tym bardziej nie myślała logicznie. Popełniała głupie błędy i Hao o tym wiedział. Bogini odsunie na drugi plan dyplomację i namawianie go do dołączenia do niej.
    Morrigan puściła pelerynę szamana, lekko go popychając. Hao dalej udawał, że nic go nie obchodzi zachowanie rudowłosej. Odepchnął od siebie złość i uczucie upokorzenia. W tym momencie jego urażona duma była najmniejszym problemem.
    Odeszła klika kroków od Hao. Stała odwrócona do niego plecami, gdy zdecydował się rozchylić powieki, aby zobaczyć to, co chciała mu pokazać Morrigan. W jego oczach płonęły małe ogniki. Dzięki medytacji zebrał siły na stawienie oporu wizjom bogini. Nie obawiał się, że polegnie, wygrana należała do niego, zwłaszcza że Morrigan nie panowała nad sobą, a on odzyskał swoje moce i mógł w pełni wykorzystać furyoku.

    Marion wyszła z obozu, nie mówiąc nic nikomu. Wolała nie informować innych, gdzie idzie. Poszliby za nią, a ona chciała być sama, gdyż musiała pomyśleć i podjąć ważną decyzję. Hao długo nie wracał i postanowiła wybrać się do Yoh. Na pewno znalazłaby tam ognistego szamana, ale nigdy wcześniej nie odwiedzała brata długowłosego Asakury. Chociaż pewnie i tak nie zdecyduje się pójść do domku właściciela mandarynkowych słuchawek i wróci do obozu.
    Deszcz dalej padał, a strugi wody spływały po czarnym płaszczu dziewczyny. Szła powolnym krokiem, uważnie stawiając stopy na błotnistej drodze i omijając kałuże. Zastanawiała się, dlaczego Hao wyszedł z obozu w pośpiechu i zabrał ze sobą Opacho. Nigdy nie zabierał jej ze sobą, chyba że bał się o nią. To oznaczało, że w Patch nie było już do końca bezpiecznie, jak zapewniał Goldva, gdy wieści o Morrigan rozeszły się po wiosce.
    Doszła do centrum Patch Village, zatrzymując się przy fontannie, z której wypływała woda. Deszcz padał na tyle długo, że kropla po kropli zawartość fontanny wylała się na zewnątrz, tworząc wielką kałużę wokół niej. Wyglądało to niemal tak samo jak fosa wokół zamku.
    Westchnęła cicho. Poszła w zupełnie innym kierunku niż powinna. Domek Yoh i jego przyjaciół znajdował się w innej części wioski. Właściwie uznała, że tak jest lepiej, gdyż zbaczając z trasy, nie musiała przejmować się podjęciem decyzji. Nie czuła się na siłach, aby złożyć wizytę Yoh. Kiedyś tam pójdzie, ale dzisiaj nie był ten dzień. Zresztą nie musiała martwić się o Hao i Opacho, niedługo wrócą, gdziekolwiek poszli.
    Gdyby Marion wiedziała, gdzie znajdował się teraz Hao, pewnie nie wahałaby się i poszłaby do Yoh. Niewątpliwie również weszłaby do Księgo Zniszczenia, aby odnaleźć Hao, co byłoby totalną głupotą z jej strony, ale usprawiedliwioną, gdyż zrobiłaby wszystko dla ognistego szamana. Jednakże Marion nie wiedziała nic o Księdze Szamanów, a tym bardziej nie znała miejsca pobytu Hao, dlatego też stała przed fontanną, obserwując wylewającą się wodę.
    - Zmokniesz, Marie.
    Phauna odwróciła się, aby zobaczyć, kto się do niej odezwał. Pod drzewem stał Nichrom, opierając się o nie. Uśmiechnął się do Włoszki. Dziewczyna zdusiła chęć zaśmiania się z Indianina. Jego czarna bluza jak i jeansy były przemoknięte, a on zdawał się martwić o nią.
    - Spójrz na siebie, Nichromie.
    Indianin machnął ręką, jakby nie obchodziło go to, że jest przemoczony do suchej nitki. Miał dziś zbyt dobry humor, aby przejmować się tak przyziemnymi sprawami. Pośmiał się z Marco i przestraszył Silvę, oczywiście niechcący.
    - Szukasz Hao, prawda?
    Pytanie chłopaka zdziwiło Marion. Zastanawiała się skąd wiedział o tym. Nikomu nie mówiła, gdzie idzie.
    - Skąd wiesz?
    - Zapominasz, że wiem niemal wszystko. - Puścił do niej oczko, po czym odwrócił się. - Na twoim miejscu poszedłbym do Yoh - rzucił, nie patrząc na nią.
    Włoszka chwilę spoglądała za odchodzącym Indianinem, zastanawiając się, czy powinna pójść do Yoh. Próbowała tego uniknąć. Mogła zignorować radę Nichroma i wrócić do obozu, ale podświadomość jej podpowiadała, że nie powinna tego robić. Działo się coś złego i nie mogła tego zignorować.
    Włożyła zmarznięte dłonie do kieszeni płaszcza, odwracając się tyłem do fontanny. Zdecydowanym krokiem, nie przejmując się, że może się pośliznąć, poszła w stronę domku Yoh. Musiała się upewnić, czy nic się nie stało Hao. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby wróciła do obozu, nie sprawdzając tego.

    Morrigan odwróciła się do Hao. Z zadowoleniem stwierdziła, że przestał się z nią bawić w swoje gierki i w końcu zachowuje się tak, jak powinien. Złość, która w niej wezbrała, przysłoniła jej logiczne myślenie. Do głosu doszła zdecydowanie jej najgorsza część i teraz nie zamierzała zachowywać się dyplomatycznie. Asakura zbyt długo trzymał ją na dystans, uniemożliwiając jej realizację planu.
    Stado czarnych kruków wzleciało ku niebu, odznaczając się na szarym tle chmur. Latały nad głowami Hao i Morrigan, zataczając koła. Wokół słychać było tylko ich krakanie i trzepot skrzydeł. Co jakiś czas ku ziemi spadały czarne pióra.
    - Zezłościłaś się? - zapytał Hao, a na jego ustach zaczął błądzić wredny uśmieszek.
    Bogini spojrzała na niego z pogardą. Jej oczy płonęły od nienawiści, pragnęła jak najszybciej uporać się z Asakurą i wyruszyć na swoje łowy. Jeśli Hao ulegnie, będzie mogła wcześniej wejść do Patch Village i zacząć zbierać swoje krwawe żniwo.
    - Masz może ostatnie życzenie?
    - Dziękuję, że pytasz. Jesteś wspaniałomyślna, Morrigan - odparł ironicznie piroman. - Właściwie to mam.
    - Czyżbyś chciał jednak do mnie dołączyć? Mogłabym cię oszczędzić, jeśli przyrzekniesz mi lojalność.
    - Wolałbym bardziej realne propozycje - powiedział. - I może jakieś korzystniejsze dla mnie.
    Morrigan nie była głupia. Zrozumiała, że odpowiedź Hao jest odmowna. A szkoda, byłby cennym sprzymierzeńcem. Skoro ona go nie będzie miała po swojej stronie, to Asakura nie wróci do Patch Village.
    Kruki zaczęły lecieć ku Hao, zbliżając się coraz bardziej, by zatopić pazury i dzioby w jego ciele. Nie zraniłyby go zbyt mocno, ale nieco osłabiłyby, a wtedy Morrigan będzie mogła zdecydować, co zrobi z szamanem.
    - Wiesz jaki jest twój słaby punkt? Nienawidzisz ignorowania, a tym bardziej jak ktoś jest odporny na twoje czary-mary. - W dłoni piromana pojawił się dość duży płomień. - Tysiąc lat temu Thor odmówił ci. Miał dużo silnej woli, ale nie miał moich umiejętności i jego powrót do domu zajął mu więcej czasu. Wrócił, ale z uszczerbkiem na psychice przez twoje maskotki, zamieszkujące ten wymiar. Nie martw się o mnie, dam sobie radę.
    Płomień pojawił się wokół szamana, a kruki spłonęły w momencie zetknięcia się z barierą chroniącą Asakurę. Smród palonych piór i skóry uderzył Hao w nozdrza, ale starał się tym nie przejmować. Napawał się wyrazem twarzy bogini. Zdawała się być przerażona, po raz pierwszy od tysiącleci.
    - Pamiętaj, że znam twój sekret, Morrigan - powiedział, znikając w płomieniach. W miejscu, gdzie stał, został wypalony ślad i kupka popiołu z kruczych przyjaciół rudowłosej.

    Phauna stała przy drzwiach z wyciągniętą dłonią. Wahała się przez chwilę. Zapukała delikatnie, ale na tyle głośno, że ktoś musiał usłyszeć. Wpatrywała się w drzwi, oczekując. Ktoś po drugiej stronie nacisną klamkę, więc odsunęła się do tyłu.
    - Marie. - W drzwiach stał Lyserg. Przez chwilę miała wrażenie, że wyceluje w nią swoim wahadełkiem, ale powiedział tylko: -Wejdź.
    Przepuścił ją w drzwiach. Nie musiał mówić, gdzie powinna pójść. Słyszała rozmawiających szamanów na górze, więc zaczęła wchodzić po schodach. Diethel podążał za nią i miała wrażenie, że wywierci jej dziurę w plecach. Już miała się odwrócić i coś mu powiedzieć, ale powstrzymała się. Teraz miała ważniejsze rzeczy na głowie.
    Weszła do salonu, a Opacho zeskoczyła z kanapy i podbiegła do niej. Chaotycznie zaczęła opowiadać blondynce, co się stało, ale Marion nie mogła wszystkiego zrozumieć. W oczy rzucił jej się portal w kącie salonu.
    - Hao został w księdze - powiedział Yoh, streszczając nieskładną wypowiedź dziewczynki. - Przepraszam, nic nie mogłem zrobić.
    - Jak to nic nie mogłeś zrobić? - zapytała Włoszka, wypowiadając każde słowo osobno.
    Podeszła do Yoh, patrząc na niego spod grzywki.
    - Spokojnie, blondyneczko - powiedział Ren, odgradzając Phaunę od Yoh przy pomocy guan dao. - Kazał nam wrócić, co mi się nie spodobało, ale niewiele miałem do gadania.
    Tao miał na myśli demony Morrigan, jak i Yoh, który postawił na swoim, a raczej zrobił to, co kazał mu Hao. Poza tym po wejściu do księgi wszyscy obiecali, że będą się słuchać ognistego szamana. Nie było mu to na rękę, ale chciał iść z Hao i Yoh, więc musiał się dostosować.
    Marie usiadła na podłodze przy oknie. Jeśli Hao odesłał Yoh i jego przyjaciół, to nie mogła wejść do księgi. Zepsułaby plan piromana, chociaż korciło ją, aby przejść przez portal. Był tak blisko niej, wystarczyłaby chwila nieuwagi obecnych w pokoju.
    Taka chwila nadeszła szybciej niż sądziła. Każdy zajął się sobą, oczekując powrotu Hao. Zapomnieli o niej, jedynie Opacho śledziła wzrokiem jej najmniejszy ruch i kręciła głową, jakby chciała jej powiedzieć, żeby tego nie robiła.
    W momencie gdy chciała wstać i przejść przez portal, wyszedł z niego Hao. Wyglądał na całego i zdrowego, śmierdział jedynie spalenizną i krwią, która na szczęście nie należała do niego.
    Szybko podniosła się. Podeszła do Hao, z ulgą przytulając się do niego, nie zważając na nieprzyjemną woń spalenizny. Ognisty szaman był zaskoczony wylewnością Włoszki, ale odwzajemnił uścisk, pozwalając się wtulić dziewczynie.
    - Wyglądasz jak sto nieszczęść - powiedział Mikihisa, gdy Hao usiadł na parapecie, a Marion zajęła swoje poprzednie miejsce przy ścianie.
    - To długa historia.
    - Myślę, że mamy dużo czasu - odparł Silva, patrząc na padający za plecami piromana deszcz.

~*~

Mam nadzieję, że Wam się podobało. :) Starałam się, chociaż czegoś mi brakuje w tym rozdziale. No nic, przepadło.
Następny rozdział będzie za tydzień. :)
Na drugim blogu również jest rozdział. :D
A, i jeszcze coś. Aomori, u Ciebie skomentuję rozdział jutro. :)
Do następnego! ^^

8 komentarzy:

  1. Rozdzialik cud,miód,malina! Zachowanie Haosia bardzo nawiązuje do tego z mangi,co niezmiernie mnie cieszy. Hao 1- Morrigan 0! > V <
    Proszę o więcej takich cudeniek! Ciekawi mnie, jaki to sekret odkrył Asakura? Ech! Będę się nudzić czekając do przyszłego tygodnia na następny rozdział. -_-

    OdpowiedzUsuń
  2. Już skomentowałaś więc to ja się chyba spóźniłam :P Super rozdział nie mam żadnych zastrzeżeń :) Odpowiednia długość i sama treść też godna :D Marion w końcu się zebrała na odwagę, ale skoro wie że przeszkodziła by Hao wchodząc do Księgi to po co to planowała?! Dobrze że do tego nie doszło! No i wielkie brawa dla Hao, który pokazał że potrafi :) To ignorowanie było boskie! Już nawet nie chodzi o to, że jakby otworzył oczy to mogło by nie być tak wesoło ale zwykła ciekawość co też ta wróżka wytworzyła :P No i ta jej słabość co też Hao wymyślił, cokolwiek to będzie na pewno odpowiednio przemyślane, w końcu Hao nie należy do szamanów idących na żywioł w szczególności z silnymi przeciwnikami.
    Jestem pod wrażeniem rozdziału i czekam na kolejny, mam nadzieje że wyjaśni więcej :P
    Lecę na drugiego bloga :)
    Aomori

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie komentuję tego bloga, ale wiedz, że czytam. I postanowiłam jakoś wynagrodzić ci mój brak komentarzy oficjalnym nominowaniem do Liebster Award XD
    Szczegóły znajdziesz o tutaj:
    http://do-siedmiu-razy-sztuka.blogspot.com/2016/07/liebster-award-w-lipcu-czemu-by-nie-po.html
    Pozdrawiam!
    Darka3363

    OdpowiedzUsuń
  4. Czeeeść~! ^w^ Nominuję cię do Liebster Award, także, ten tego -> http://moje-opowiadanie-sk-i-nie-tylko.blog.onet.pl/2016/07/22/informacje-liebster-award-6/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć! Jestem Aria, już od jakiegoś czasu czytam Twoje opowiadanie, jednak z racji tego, że jestem leniwa jakoś nie mogłam się przemóc, żeby napisać komentarz :C Ogółem bardzo podoba mi się Twoja historia, zamierzam również w najbliższym czasie przeczytać także Twojego drugiego bloga.
    Chciałabym też cię poinformować, że Cię nominowałam xD To trochę tak głupio nie komentować i nominować, ale mam nadzieję że nie masz mi tego za złe x3
    http://shaman-king-akiko.blogspot.com/2016/07/liebster-award.html
    Co prawda szablon u mnie dalej leży, jednak jutro zamierzam ruszyć z historią, więc jakbyś chciała zobaczyć to serdecznie zapraszam :D Pozdrawiam! :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Uszczypliwości pomiędzy Hao, a Morganą są wręcz cudowne. Uwielbiam ich rozmowy, które są pełne złośliwych nut~! :D
    Już to mówiłam, ale Asakurowie mają słabość do blondynek, co niby dałaby mu ruda? Nic. Łatwe i proste, a ta się męczy... Eh..
    Ciekawe, czy Mari będzie zawstydzona po uścisku, który zainicjowała... Hm...
    A Jun to dziecka brakuje xD
    Lecę do kolejnej notki ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Nichrom przestaje mi się podobac. Coś za dużo wie, za dużo się domyśla. A że skłonności do zdrady ma, to strach się bac, do czego może tą swoją wiedze wykorzystać.
    Rozmowy Hao i Morrigan są cudowne xD
    Podoba mi się to, jak rozwija się relacja Hao i Marie. Tak powoli, naturalnie. I ona w końcu się odważyła wykonać krok!

    OdpowiedzUsuń
  8. Anna jest świetna w udawaniu, że się nie martwi, aczkolwiek podejrzewam, że jej przyjaciele i tak znają prawdę. I mają na tyle instynktu samozachowawczego, żeby jej tego nie wypominać.xD
    Nie martw się, Yoh, Hao na pewno wiedział, co robi. Poza tym gdyby swoją śmiercią zasmucił Yoh, to miałby jak w banku, że Anna odpowiednio umili mu jego życie po życiu.xD
    Ojej, czyżby coś nie szło po myśli Morrigan? Jaka szkoda. Może gdyby bardziej się przyłożyła do rozeznania terenu i poznania ludzi, to nie łudziłaby się, że Hao zignoruje swoje uczucia i przyjmie jej śmieszną ofertę. Miałby porzucić brata i dziewczynę? Teraz, kiedy w końcu nie jest sam i czuje się szczęśliwy, miałby to wszystko zepsuć głupią decyzją? Morrigan chyba chce tym obrazić jego inteligencję.
    Dagda naprawdę jest najgorszy. Hoho siedzę sobie na tronie i nie kiwnę palcem, a jak już inni pokonają za mnie Morrigan, to wtedy się nią zajmę. Hoho jestem taki boski. Szef panteonu tak bardzo.
    W ogóle ci celtyccy bogowie są jacyś niedorobieni. Morrigan zgrywa taką potężną, ale ma dość kruche nerwy i łatwo ją wtrącić z równowagi, co może przesądzić o jej porażce. Może właśnie dlatego nie uczą o nich w szkole.xD

    OdpowiedzUsuń